Stanisław Appenzeller i jego rysunki Kochana Marylko, nie siedź teraz w głupim Paryżu, przyjeżdżajcie do Taillades, les pêches dobrze się zapowiadają, także namalowałem dużo gwasze i dużo oleje. Fragment listu od malarza Stanisława Appenzellera cytuje w „Fantomach” Maria Kuncewiczowa. W zbiorach Domu Kuncewiczów zachowały się dwa rysunki tego artysty. Sam malarz jest również godzien portretu: nie tylko literackiego, ale i filmowego. Stanisław (Stan, a dla najbliższych Stasku) skutecznie zacierał fakty w swoim życiorysie. Być może powodem był zawód szpiega; być może też żydowskie pochodzenie. Zamiast tego stworzył legendę. Wymyślonemu życiorysowi był wierny do śmierci. Fakty uporządkowali Magdalena Anna Długosz i Stanisław Jakóbczyk. Niniejszy tekst powstał na podstawie monografii „Stan Appezeller. Legendarna rzeczywistość i artystyczna wyobraźnia” z roku 2017. Matką Stanisława była Agnès Maria Wolf z Buenos Aires (jej ojciec Rudolf Karl – był farmaceutą i chemikiem, pochodzącym z Gniezna). Rodzinie, o żydowsko – polsko – niemieckich korzeniach, powodziło się nieźle do czasu choroby Rudolfa. Sprzedano więc majątek i podjęto starania o przeprowadzkę do Karlsbadu. Niestety, w tym czasie Rudolf zmarł. Agnès, mając zaledwie 14 lat, wyjechała z matką do Europy. Mieszkały w St. Galen i Hamburgu. W roku 1887 Agnès wyszła za mąż za prawnika, Maksa Augusta Schȁeffera. Sielanka nie trwała długo. W roku 1898, w Davos Maks zmarł na gruźlicę. Agnès, jako młoda i posażna wdowa, była łakomym kąskiem dla potencjalnych zalotników. Już w kwietniu 1900 wyszła za mąż za Zygmunta Apenzellera, bakteriologa, przyszłego właściciela sanatorium w Gorbio koło Mentony (Appezellerowie pochodzili ze Stanisławowa, a Zygmunt po studiach medycznych za granicą zdecydował się praktykować we Francji). Sanatorium, pierwotnie przeznaczone dla osób chorych na gruźlicę, z czasem zmieniło profil i dostosowało się do potrzeb zagranicznych turystów. Postawiono na rehabilitację i choroby nerwowe. Popyt musiał być duży, skoro Appenzellerów było stać na zakup wilii Château Grimaldi – najpiękniejszej rezydenci w okolicach Mentony. Stanisław Appenzeller, urodzony w roku 1901wychowywał się w bajkowym otoczeniu. Kiedy wybuchła I wojna światowa, sanatorium zamieniono na szpital wojskowy, a Appezellerowie (jako obywatele Niemiec) musieli opuścić Francję. Zatrzymali się w Szwajcarii. Do Mentony wrócili w latach 20. XX w. W roku 1926 sprzedano Château Grimaldi, a rodzina przeniosła się do nie mniej reprezentacyjnego domu w Nicei – Château Chembrun. Stan uczył się w Szwajcarii. Zdał maturę i zatrzymał się w Zurychu, w celu odbycia szkolenia wojskowego. W październiku 1919 r. przeniósł się do Warszawy, wstąpił do Armii Polskiej i brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Decyzja to wynik rodzinnej tradycji Polaków-patriotów, kultywowana przez ojca Stanisława. Z wojskiem – a konkretnie z lotnictwem – Stan chciał związać swą przyszłość. Uczył się we Francuskiej Szkole Pilotów, ale według dowódców nie miał „drygu do latania”. Stwierdzenie jest poparte dosyć niejasno udokumentowanym wypadkiem, jakiemu uległ Appezeller. Podczas ćwiczeń jego samolot zaczął się palić. Doszło do przymusowego lądowania, a podczas tego zdarzenia Appezeller złamał obydwie nogi i doznał uszkodzenia słuchu. Zamiast służby w lotnictwie został skierowany do Wielkopolskiej Służby Podchorążych Piechoty w Bydgoszczy. Szkolenie ukończył w roku 1921, „uważając się za oficera”. Odniesione obrażenia, a także niechęć do przestrzegania wojskowego drylu sprawiły, że Stan zamienił służbę wojskową na pracę w wywiadzie. Pomogła mu w tym znajomość z kpt. Alfredem Birkenmayerem. Już w marcu 1926 r. Appezeller został podporucznikiem piechoty w rezerwie i oficerem wywiadu Wojska Polskiego. Z listów Stanisława do rodziców, których fragmenty opublikowano w monografii Magdaleny Anny Długosz i Stanisława Jakóbczyka dowiadujemy się, że planował on studia malarskie równocześnie ze służbą wojskową. Najpierw uczył się prywatnie, potem – przez rok studiował w krakowskiej ASP, w pracowni Władysława Jarockiego. Kształcił się również w Monachium. W roku 1928 pokazał swoje obrazy w warszawskiej Zachęcie; działał w strukturach Bloku Zawodowych Artystów Plastyków (tu poznał prawdopodobnie Jerzego Kuncewicza). Angażował się w promocję polskiej sztuki za granicą. Wraz z Haliną Jastrzębowską-Kenarową zorganizował wystawę prac Bloku, w 1936 r., w zamku w Rapperswilu (to wydarzenie dało początek Muzeum Polski Współczesnej). Był komisarzem wystaw polskiej sztuki w Genewie (1937), Sztokholmie (1939) i Londynie (1939-41). Malował, zdobywając popularność i nagrody. Z bliskimi znajomościami w środowisku artystycznym było różnie. O Appenzellerze nie wspominali członkowie malarnii prof. Pruszkowskiego. Jedynie z listów do rodziny dowiadujemy się, że w latach 1936-38 bywał w Kazimierzu Dolnym, mieszkał w Hotelu Polskim Berensa, a do Genewy zgłosił obraz przedstawiający Miasteczko. Legitymujący się francusko-szwajcarskim pochodzeniem, mówiący biegle kilkoma językami obcymi, obyty w towarzystwie, Appenzeller był dobrą partią. Stawiał jednak potencjalnym wybrankom wysokie wymagania. Spełniła je w roku 1937 Anna Bielecka, absolwentka Wyższej Szkoły Handlowej, pracująca w biurach handlu zagranicznego w warszawskim Prudentialu. Anna (Nika) podporządkowała cale życie pracy wywiadowczej i artystycznej męża. W czasie II wojny światowej Appenzellerowie przebywali w Bernie, gdzie Stanisław był attaché kulturalnym polskiego poselstwa. Jako „comendant Etienne” działał na terenie Szwajcarii, ale także w ruchu oporu we Francji. Za wojenne zasługi został odznaczony Orderem Polonia Restituta; dostał też Krzyż Walecznych, Srebrny Krzyż Zasługi, Krzyż Wojenny i Krzyż Walczącego Ochotnika (trzy ostatnie to odznaczenia francuskie). Po wojnie Appeznellerowie zostali we Francji. Mieszkali w rodowej siedzibie w Nicei. Odnowili znajomości m.in. z mieszkającymi w Wielkiej Brytanii, a od lat 50. XX w USA Kuncewiczami. Tu ważniejszy był Jerzy – pomagający Appenzellerowi prawnie w sprawach majątkowych. W tym czasie rozwinęła się również najpierw korespondencyjna potem już bezpośrednia przyjaźń Niki z Marią Kuncewiczową. Kłopoty finansowe zmusiły Appezellerów do sprzedaży Chambrun. W roku 1956 kupili posiadłość i winnicę Les Taillades, niedaleko Seillans w Prowansji. Tu odwiedzali ich Kuncewiczowie (później także przyjedzie Jan Józef Szczepański, bratanek Marii Kuncewiczowej). Opis dawnej rezydencji przetrwał na kartach prozy Marii Kuncewiczowej. Château Chambrun już nie ma. Razem z dywanami Aubusson i kolekcją mistrzów został zamieniony na leśny obszar koło Draguignan. Stary las, wielka pracownia, fortepian, na którym grywał Paderewski, trochę mahoni à la dworek kresowy z epoki Księstwa, trochę kombatantów z maquis, trochę kazimierskich przyjaciół – Stanisław Appenzeller jest malarzem, farmerem, un vigneron de France, inwalidą polskim i francuskim, artystą wielu klimatów, siwiejącym bogiem swej słowiańskiej Nike. Appenzellerowie rzeczywiście zajmowali się rolnictwem (winnica, pasieka, sad), a Stan malował i prezentował swoje prace na wystawach we Francji. Prowadził także salon towarzyski, w którym bywali arystokraci i artyści (m.in. samozwańczy król Polski – Geoffrey Potocki of Montalk, Florent Fels – krytyk sztuki, Lunia Czechowska – modelka Modiglianiego, malarz Max Ernst). W tym okresie również doszło do ochłodzenia stosunków z Marią Kuncewiczową. Pisarka (prawdopodobnie nie znając wywiadowczej przeszłości Appenzellera) usiłowała namówić artystę do powrotu do Polski. Nie zgodził się na to, upewniwszy się o słuszności swej decyzji zarówno u prof. W. Lorenza, jak i we francuskim MSZ. Zmarł w roku 1980. W następnym roku odeszła jego żona. Spuścizna (meble i obrazy) Stanisława Appeznllera można oglądać w Maison Waldberg w Seillans. Placówka łączy twórczość Appenzellera oraz Maxa Ernsta. W Internecie udało nam się znaleźć dwie opowieści o Stanisławie Appenzellerze i jego twórczości. Pierwsza – dotyczy jego muzeum w Seillans. Druga pochodzi zza oceanu i odnosi się do obrazu „Targ złodziejski w Wilnie”. To dzieło było (mylnie lub celowo) przez Appenzellera nazywane także „Zaułkiem w Kazimierzu Dolnym”. W Internecie udało nam się znaleźć dwie opowieści o Stanisławie Appenzellerze i jego twórczości. Pierwsza – dotyczy jego muzeum w Seillans. Druga pochodzi zza oceanu i odnosi się do obrazu „Targ złodziejski w Wilnie”. To dzieło było (mylnie lub celowo) przez Appenzellera nazywane także „Zaułkiem w Kazimierzu Dolnym”. Linki: https://www.youtube.com/watch?v=CPn2EqFzAfg&feature=youtu.be https://www.youtube.com/watch?v=sVNr5zQeuG4