Click to listen highlighted text!

EKSPONAT TYGODNIA / LES MODES PARISIENNES

21 lis

W naszym cyklu eksponatów z ciekawą historią przedstawiamy rycinę z francuskiego magazynu mody.

Właściwie powinniśmy powiedzieć „mód”, bo tak w oryginale nazywało się to pismo. Les Modes Parisiennes był ilustrowanym miesięcznikiem, poświęconym najnowszym modowym nowinkom. Pismo ukazywało się regularnie, od połowy lat 40. aż do końca 80. XIX wieku. Początkowo, miało format zwykłej gazety. Jeśli pamiętają Państwo dzienniki w wersji papierowej, wiecie, o co chodzi. Format wybrano nie bez powodu, w czasopiśmie znajdowały się wzory i wykroje modnych kreacji. Szybko jednak, z powodu wygody w lekturze, rozmiar zredukowano do formatu octavo (A-3). W czasopiśmie sporo było rysunków czarno-białych. W praktyczny sposób instruowały one, jak ubrać dziecko, uczesać się czy też jaki kapelusz wybrać na wieczór w teatrze. Wypieki na twarzach pań (i panów) budziły ryciny, poświęcone damskiej bieliźnie. W niektórych wydaniach znajdowały się kolorowe grafiki, które – jak ta, na fotografii – można oprawić i powiesić na ścianie.

Ich autorem był François-Claudius Compte-Calix (1813 – 1880), malarz akwareli i ilustrator książek historycznych. Obok Jules’a Davida, który wykonywał rysunki dla Le Moniteur de la Mode był jednym z najbardziej rozpoznawalnych artystów, związanych z modą. Sam także wprowadził modę na sposób rysowania postaci, prezentujących eleganckie stroje. Obrazki stylizował na scenki sytuacyjnie, pozwalając swoim modelom na naturalność. Przenosiło się to również na ilustracje. Choćby naszą „bohaterkę”.

Pisząc o modzie, musimy wspomnieć o prezencie, jaki otrzymaliśmy od pani Barbary Dzikoń z Gminnego Zespołu Szkół w Kazimierzu Dolnym. Podarowała nam ona fotografię swojej babci, wówczas uczennicy pracowni krawieckiej Walerii Zdanowicz. Postać krawcowej z zasadami i mroczną tajemnicą utrwaliła Maria Kuncewiczowa w opowiadaniu „Szaleństwo”, w tomie „Dwa księżyce”. Przyznajmy, ten portret nie wypadł korzystnie dla panny Walerii ( w opowiadaniu – Walentyny Krajewskiej). To zaskakujące, bo bardzo dobre zdanie o postaci i uroku panny Walerii miał prof. Tadeusz Pruszkowski, znawca i koneser kobiecej urody. W pracowni i salonie panien Zdanowiczówien (krawcowa miała siostrę, a obydwie nie wyszły za mąż) bywał wielokrotnie. Sam i w towarzystwie swojej żony, Zuzi Pruszkowskiej.

 

 

Ciekawy opis panny Walerii zamieścił Konrad Bielski w “Spotkaniach z Kazimierzem”. Jak przystało na kogoś, kto przeżył wielką tragedię – wspominał Bielski  – chodziła zawsze w żałobie. Czarna obcisła suknia, pod szyją koronki, na rękach obowiązkowo czarne mitenki, w ręku parasolka. Czesała się w koronę i malowała się czarnym ołówkiem poniżej brwi. Jednak przesadnie żałobne szaty okrywały ciało kobiety, która swoim charakterem zaprzeczała na każdym kroku makabrycznym rekwizytom.  Wykwinty salon mody prowadzony przez pannę Walerię i jej siostrę, Teklę stał się wkrótce ważnym miejscem spotkań towarzyskich nie tylko dla dam, poszukujących nowej kreacji.

Znacznie mniej pochlebna dla kazimierskiej krawcowej była Maria Kuncewiczowa. Przeszłość Walentyny Krajewskiej mieści się w portrecie – w owalnej ramie z mahoniu biust, zapieniony riuszkami z crepes lisse’y. Postać górą rozkwitnięta w loki, szumna od trenu z balayeuse’ ą, podobna do nabrzmiałej fali.   Niestety, przeszłość panny Walerii jest – jak portret – zamykana w salonie, a sama krawcowa jest jak starodawny monarcha wobec swego państwa: rządzi i poufałości unika. Nie znosi dziwactw. Klosze fulary, flamizol, godety, Femina – nic jej nie zaskoczy. (…) Zapowiada, że z trzech metrów i na tę figurę może zrobić tylko to. Nic innego nie zrobi, gdyż dba o firmę.  (…) Jeśli nie – do widzenia.  Choć zna paryskie i wiedeńskie żurnale, sama nosi suknie „Princesse” – gładką, szarą, do kostek. Z tej sukni nikt nie żartuje, bo jej nie widać; jest elizejskim cieniem między toaletami.
W ten – kąśliwy nieco wizerunek – wpisała się idealnie Anna Polony, odtwórczyni roli panny Walentyny w “Dwóch księżycach” w reżyserii Andrzeja Barańskiego.

A co o swojej nauczycielce sądziły uczennice krawieckiego fachu? Dzięki (trudno dostępnej) książce Teresy Szydłowskiej-Fihel “Przyśnił mi się Kazimierz Dolny”, zachowała się jedna z takich relacji. Pochodzi od najbliższej sąsiadki Marii Kuncewiczowej, Janiny Łaszanowskiej. Ją także, jako ognistooką brunetkę, śpiewającą “Oczy Czarne” sportretowała Kuncewiczowa.

Dla Pani Janiny okres pracy, przyjaźni, a potem wspólnego mieszkania z Walerią Zdanowiczówną i jej siostrą, Teklą był najszczęśliwszy w życiu. Wiodła prym w pracowni, lubiły ją klientki I przełożone. Nie narzekała na brak zainteresowania ze strony “płci brzydszej”. Kiedy wyszła za mąż za Edwarda Łaszanowskiego siostry wyprawiły jej wesele. Na ślub w farze przyszła połowa miasteczka. Na stole nie zabrakło m.in żydowskich specjałów, przygotowanych przez wdzięczne klientki. Po ślubie Łaszanowscy zamieszkali w sióstr Zdanowiczówien, w małym domku przy ul. Nadrzecznej.  Kiedy wybuchła wojna, a pan Edward poszedł na front, pani Janina, wówczas mama dwóch chłopców, opiekowała się podupadającymi na zdrowiu siostrami Zdanowiczównami. Kiedy zmarły, odziedziczyła domek. Stabilizacja nie trwała jednak długo, bo Niemcy wyeksmitowali ją, jak i wielu mieszkańców Kazimierza Dolnego. Kiedy po zakończeniu wojny wróciła do Miasteczka , z domku, w którym działała słynna pracownia krawiecka nie zostało nic. W budynek trafił pocisk artyrelyjski, reszty dokonał pożar.

Podobno pani Janina miała fotografie z tych czasów, podobno chętnie je pokazywała wracając do szczęśliwych wspomnień z młodości. Być może (a wierzymy w dobrą, kazimierską gwiazdę) będziemy mogli kiedyś zobaczyć także i te fotografie. Czy jednak wyjawią nam one prawdę o krawcowej z Kazimierza, u której bywał rektor Pruszkowski?

Opr. M.Januszek-Surdacka

Logo

Muzeum Nadwiślańskie

Odkryj przeszłość dla przyszłości Naszą misją jest rozpoznać, ochronić i pokazać unikalne dziedzictwo kultury i sztuki, wpisane w przyrodę i historię Kazimierza Dolnego i jego okolic; przekonać, że ich różnorodność inspiruje twórczą postawę wobec rzeczywistości, pozwala znaleźć w niej przyjazne miejsce oraz zrozumieć własną tożsamość.


Kontakt

  • ul. Rynek 19 24-120 Kazimierz Dolny
  • tel. 81 881 02 88
  • sekretariat@mnkd.pl
  • SEZON ZIMOWY WINTER SEASON 1 października – 31 marca 1st October – 31st March środa – poniedziałek 09:00-16:00, czwartek – wtorek 09:00-15:00. SEZON LETNI SUMMER SEASON 1 kwietnia – 30 września 1st April – 30 st September - codziennie / everyday 10:00-17:00
Translate »
Skip to content Click to listen highlighted text!