Click to listen highlighted text!

EKSPONAT TYGODNIA / MARY LITAUER

14 gru

Autorkę tego obrazu tak wspominał Włodzimierz Bartoszewicz w książce Buda na Powiślu: malowała w naszej pracowni zawsze zrobiona na bóstwo Mary Litauer.Spotkania z malarką co najmniej dwukrotnie opisała Maria Kuncewiczowa. Jedna ze wzmianek nawiązuje do prezentowanej akwareli i dotyczy spotkania we Włoszech. Podczas powojennych wakacji, w otoczeniu jak z bajki powstaje dziełko, które zatrzymuje w czasie wiotką gałązkę hibiskusa. Podczas pracy nad obrazem Kuncewiczowa i Mary Littauer-Schneider rozmawiały o dawnych, przedwojennych wakacjach  spędzonych w Kazimierzu Dolnym. Próby wskrzeszania dawnych dni okazały się bezowocne. Do innej, znacznie bardziej emocjonalnej rozmowy Marii Kuncewiczowej z Mary Littauer-Schneider jeszcze powrócimy. Najpierw, spróbujmy zrekonstruować życiorys malarki.
Mary (Meri lub Mery) Littauer urodziła się w Wilnie, w 1900 roku. Jej rodzicami byli Josef i Ida z domu Papkin. Oprócz córki, Littauerowie mili jeszcze syna – Osa. Po ukończeniu wileńskiego gimnazjum Mary, jako jedna z najmłodszych studentek, zaczęła naukę w Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie, w klasie prof. Stanisława Lenza. Potem przeniosła się do Krakowa i kontynuowała studia pod okiem Wojciecha Weissa, którego do śmierci uważała za swojego mistrza. Podróżowała m.in do Berlina, gdzie zetknęła się z pracami kubistów. Po dwóch latach pobytu za granicą (w roku 1923 lub 1924) wróciła do Warszawy, a w akademii sztuki wybrała tym razem klasę prof. Pruszkowskiego. To tu jej talent i światowy sznyt mógł obserwować Włodzimierz Bartoszewicz. W klasie Pruszkowskiego nie brakowało uzdolnionych artystek. W roku 1929, razem z koleżankami: Elżbietą Hirszberżanką i Gizelą Hufnagel założyły artystyczną grupę Kolor. W tym samym roku, w Zachęcie pokazały swoje prace. W jednej z recenzji wystawy (K. Winkler, Nowy Przegląd 1929 r.) czytamy m. in młode reprezentantki grupy (…) wczuły się doskonale w potrzebę czasu, wyrażającą się  w malarstwie współczesnym w tęsknocie za barwnym ożywieniem obrazu. W kolejnej recenzji  (E. Wallis, Droga 1929 r.) także nie brak pochwał: wszystkie one malują płynnie, tłusto, szerokimi, zamaszystymi pociągnięciami pędzla. Wszystkie one posiadają pewną charakterystyczną srebrzysto-różowo-błękitną gamę barwną.(…)Wszystkie one umieją tworzyć lekkie, świeże, przyjemne w kolorze obrazy. Podstawa do dalszej pracy jest znakomita: mając taką podstawę daleko zajść można.
W połowie lat 30. XX w., po kilku wspólnych i dobrze przyjętych wystawach, grupa Kolor rozpadła się, a każda artystka podążyła własną ścieżką. Ta, którą wybrała Mary Littauer była… wygodna. Prowadziła przez Paryż,  na wystawy w Londynie, Nowym Jorku, Chicago, Brukseli (srebrny medal na wystawie sztuki współczesnej) oraz do Bukaresztu – na Międzynarodową Wystawę Sztuki Kobiecej.
W roku 1935 Mary poślubiła kolegę ze studiów, architekta Romana Schneidera. Rozwój kariery małżeństwa przerwał wybuch II wojny światowej. Oboje zostali aresztowani i osadzeni w lwowskim zakonie brygidek. Roman został przewieziony do obozu nad Białym Morzem, a Mary trafiła do łagru w Mariinsku, w obwodzie nowosybirskim.  Właśnie z tego okresu pochodzi wspomnienie, wywołane przez Marię Kuncewiczową w Naturze: Malarka Mary Littauer Schneiderowa powiedziała mi: “Wiesz, co mnie uratowało? Kałuża. Był taki dzień… Bili mnie w tym lesie, pchali do roboty, waliłam się z nóg, była odwilż, przed oczami latał sen o kiełbasie i o własnym jaśku, cos głupiego wyprawiałam, ludzie się śmieli… I – wiesz – zobaczyłam na ziemi kawał nieba. W kałuży. Wiesz? Wstałam i powlokłam się rąbać. Po prostu zapragnęłam przeżyć i malować.” Mary i Roman Schneiderowie spotkali się dopiero po amnestii z 1941 r., w Jangi Jul, gdzie formowała się armia gen. Andersa. Pracowali w Polskich Pracowniach Artystycznych, zrzeszających artystów, którzy wykonywali naszywki i dystynkcje na mundury, ale także szyli szmaciane lalki. W 1942 r. Roman Schneider został zwolniony z wojska. Wraz z żoną przebywał w Teheranie. Wrócił do zawodu architekta. Zaprojektował m.in salę teatralną Klubu Brytyjsko-Perskiego oraz letni pałac  i meble dla księżniczki Ashraf Pahlavi. Także Mary powróciła do malowania.  Po zakończeniu wojny Schneiderowie przenieśli się do Libanu i starali o przeprowadzkę do Wielkiej Brytanii. Po odmowie, w roku 1950 zdecydowali się na wyjazd do Kanady. Osiedlili się w Ontario. Roman Schneider zrezygnował z zawodu architekta i zajął się ceramiką. Znów odwołajmy się do Natury Marii Kuncewiczowej:  Roman, architekt, oficer rezerwy, jeden z tych wędrowników in partibus infidelium, przerzucił się w Kanadzie na ceramikę. Wytwarzał kruche piękno, które odpędzało koszmary. Mary z powodzeniem wystawiała swoje prace w Pollock Gallery w Toronto. W 1963 roku Schneiderowie założyli Schneider School of Fine Arts, w Actinolite w Ontario. To w niej wielu kanadyjskich artystów spędzało wakacje, Czyżby więc ziarno “kolonii artystycznej” zasiane przed wojną w Kazimierzu Dolnym przez prof. Pruszkowskiego znalazło podatny grunt w Kanadzie? Nie jest to jedyny ślad, jaki w sercu Mary Littauer odciśnie słynny Prusz.
W jednym z (nielicznych dostępnych w Internecie) tekstów, związanych z artystyczną działalnością Mary Littauer-Schneider w Kanadzie znalazłam jej wypowiedź: moje życie wymaga bycia tak niezależnym, jak to tylko możliwe. Lubię podróżować i utrzymywać kontakt z przyjaciółmi i rodziną . W artykule jest również ciekawa charakterystyka samej malarki: Mary to ciepła i miła osoba. Uwielbia zwierzęta, jasne kolory i wzory. Inspiracji do swojej pracy szuka podczas wycieczek. Mary wspiera innych artystów. Efektem zaangażowania Mary Schneider w środowisko artystyczne Kanady były jej zajęcia w Madoc Art Centre, Ontario Society of Artists i Colour and Form Society oraz założenie Mary Schneider Art Club. Malarka ufundowała także Mary Schneider Juried Art and Design Award i stypendium dla wyróżniających się studentów z College of Art and Design w Ontario. Mary Schneider zmarła w 1992 roku, w Toronto.

Ta opowieść nie będzie mieć zakończenia, którego byśmy sobie życzyli. Założona przez Schneiderów School of Fine Art w Actinolite, niedaleko Madoc w Ontario (1963 r.), w której wielu kanadyjskich artystów pochodzących z Toronto i Montrealu  spędzało wakacje artystyczne już nie istnieje. Smutny wpis o tym miejscu  znalazłam na blogu dziennikarki, Katherine Sedgwick, z Queensborough w Ontario (atthemanse.wordpress.com) Oto on (odrobinę wygładzony)

Queensborough przyciąga ludzi o artystycznym zacięciu. Pełno tu fotografów, filmowców, rzemieślników i malarzy. Nie jest to jednak nowe zjawisko. Kiedy byłam dzieckiem (lata 60. i 70. XX w.) w letnie dni, w Manse podpatrywałam artystów. Byli to studenci Schneider School of Fine Arts w pobliskim Actinolite.  Szkoła, która już nie istnieje, została założona przez Mary i Romana Schneiderów,  w lipcu 1963 roku. Schneiderowie przyjeżdżali w te okolice by malować. Myśląc, że zachwyt nad okolicznym pejzażem podzielą inni artyści, kupili trochę ziemi nad brzegiem rzeki Skootamatta, tuż przy autostradzie nr 37. Z pobliskiego Tweed przenieśli dwa drewniane stare domy i umieścili w nich biuro i pracownię. Kiedy byłam mała wiedziałam , że działa tam szkoła. Jej uczniowie regularnie odwiedzali naszą wioskę i ustawiał sztalugi w różnych jej zakamarkach. Dziwiło mnie, że zawsze wybierali stare, zniszczone budynki, by je malować.  Dla nas, dzieci obserwowanie artystów przy pracy było bardzo ciekawe. Staliśmy cicho i dyskretnie zaglądaliśmy im przez ramę. Doskonale pamiętam zapach farb (chyba olejnych) oraz to, że spojrzenie  na budynek czy scenkę, którą malowali artyści odbiegało od tego, co widziałam na własne oczy .  I choć szkoły w Actinolite nie ma, to jednak w okolicy wciąż są ludzie, czerpiący z krajobrazu, o którym Mary i Roman mówili “marzenie każdego malarza”.

Logo

Muzeum Nadwiślańskie

Odkryj przeszłość dla przyszłości Naszą misją jest rozpoznać, ochronić i pokazać unikalne dziedzictwo kultury i sztuki, wpisane w przyrodę i historię Kazimierza Dolnego i jego okolic; przekonać, że ich różnorodność inspiruje twórczą postawę wobec rzeczywistości, pozwala znaleźć w niej przyjazne miejsce oraz zrozumieć własną tożsamość.


Kontakt

  • ul. Rynek 19 24-120 Kazimierz Dolny
  • tel. 81 881 02 88
  • sekretariat@mnkd.pl
  • SEZON ZIMOWY WINTER SEASON 1 października – 31 marca 1st October – 31st March środa – poniedziałek 09:00-16:00, czwartek – wtorek 09:00-15:00. SEZON LETNI SUMMER SEASON 1 kwietnia – 30 września 1st April – 30 st September - codziennie / everyday 10:00-17:00
Translate »
Skip to content Click to listen highlighted text!