Miecz rycerza z Bochotnicy
– ”Wiesz, dzieciaki wczoraj przy naszej szkole odkopały chyba miecz…” – rzucone wczesną jesienią 1993 roku przy przypadkowym spotkaniu zdanie koleżanki uczącej historii w Szkole Podstawowej w Bochotnicy chyba mnie nawet nie zaintrygowały. Cóż, proza życia archeologa – niejednokrotnie takie „znaleziska” okazują się np. piórem od resora albo zardzewiałą obręczą beczki. Ale muzealnicza powinność zaprowadziła mnie do położnej niedaleko Kazimierza Dolnego szkoły. Uprzejma pani dyrektor, nieco w pierwszej chwili zaskoczona, spod szafy stojącej w pokoju nauczycielskim wydobyła …. MIECZ! „Dzieci kopały rowek pod kabel telefoniczny i wyciągnęły coś takiego. Trochę go złamały. Ale czy to coś ciekawego?” – zapytała i chyba dopiero wtedy zobaczyła moje szeroko otwarte oczy… Później było jeszcze ciekawiej: okazało się, że zabytek ten stanowił wyposażenie grobowe pochówku szkieletowego – „Tam dzieci widziały też kości” – poinformowała pani dyrektor – a więc już z czasów, gdy w Polsce dominował obrządek chrześcijański.
Obiekt, który zostanie zaprezentowany poniżej bez wątpienia należy do jednego z najbardziej unikatowych muzealiów archeologicznych Muzeum Nadwiślańskiego. Nie tylko dlatego, że wczesnośredniowieczne militaria tego typu należą do rzadkości, ale również dlatego, że dzięki właściwemu zachowaniu dyrektora szkoły w Bochotnicy oraz znajomej nauczycielki historii dane nam było poznać w trakcie badań ratowniczych kontekst tego przypadkowego odkrycia.
Sam miecz językiem muzealniczym opisać należy tak: miecz żelazny, złożony przy lewym boku ułożonego na plecach, z głową zwróconą ku wschodowi, zmarłego. Jego zachowane wymiary to: 84,6 cm długości, z głownią o długości 71,5 cm i maksymalnej szerokości 5,2 cm. Długość jelca to 14,1 cm, zaś głowica miała wymiary 5,2 cm szerokości i 3,2 cm wysokości. Miecz posiadał szeroką, obosieczną głownię – niestety, złamaną podczas wydobycia. Odłamanie końcówki głowni – sztychu, mogło mieć charakter intencjonalny. Do 2/3 długości głowni sięgało obustronne „zbrocze”, czworokątny trzpień do rękojeści był stosunkowo krótki, jelec prosty, w przekroju czworokątny, a głowica był symetryczna, o kształcie soczewkowatym.
Istotną obserwacją były zachowane na głowni ślady drewnianej pochwy, na trzpieniu zaś – drewnianych okładzin rękojeści.
Język archeologiczny opisuje miecz następująco: zaliczyć go należy do typu X, z głowicą A i jelcem I wg typologii R. E. Oakeshotta, który takie okazy datował na okres 950 – 1100 r. Polski badacz M. Głosek dla terenów obszarów między Bugiem a Odrą rozszerza te ramy chronologiczne do okresu od X do 1 ćwierci XIII wieku.
Tyle wiedzielibyśmy o mieczu z Bochotnicy, gdyby nie szybkie badania ratownicze przeprowadzone w październiku 1993 roku. Miecz stanowił wyposażenie grobowe pochówku mężczyzny, którego innymi elementami była połówka srebrnej monety, żelazny nóż i miedziane blaszki stanowiące okucie skórzanej zapewne pochewki noża. Tuż obok odkryto pozostałości bardzo zniszczonego grobu kobiety, w którym jedynym elementem wyposażenia był pierścionek wity ze srebrnych drucików, odkryty na prawym dłoni zmarłej.
Ten tzw. kontekst archeologiczny pozwolił na uściślenie chronologii pochówku mężczyzny. Niewiele informacji wniósł tu nóż i jego pochewka, ale kapitalne znaczenie miała połówka monety, odkryta w prawej dłoni zmarłego, która zapewne spełniała rolę rolę kultową – coś w rodzaju „obola umarłych”, przepustki do innego świata. Taki obyczaj w chrześcijańskim pochówku?…. Dla badaczy istotne przede wszystkim było, że ta przełamana na pół moneta – tak kiedyś „rozmieniano” monetę kruszcową – zaliczona jest do typu monet beznapisowych (na awersie i rewersie widoczne były jedynie znaki imitujące litery) a dzięki widocznemu na awersie krzyżowi reprezentuje denary krzyżowe typu V, które stosunkowo często w znaleziskach grobowych z terenu Polski występują w okresie od 2 połowy XI do początku XII wieku. Takie też datowanie przyjęto dla pochówku z Bochotnicy, a co za tym idzie momentu zdeponowania w ziemi miecza.
To już były niezwykle interesujące ustalenia, biorąc pod uwagę, że w momencie odkrycia było to zaledwie szóste na terenie Europy Środkowej znalezisko tego typu militarium odkryte w grobie. Jeszcze ciekawiej zrobiło się, gdy do akcji wkroczyli antropolodzy. Okazało się, że pochowany mężczyzna był drobnej budowy, liczył zaledwie ok 163 cm wzrostu, a zmarł w wieku ok. 55 lat. Uwagę badaczy zwróciły inne cechy szkieletu: asymetryczność niektórych kręgów świadcząca o skrzywieniu kręgosłupa, najprawdopodobniej wrodzonym, ale największą niespodzianką były obserwacje czaszki: w lewej kości ciemieniowej zaobserwowano mały otwór o średnicy 2,5 mm– bez wątpienia ślad trepanacji czaszki o charakterze odbarczającym. Całkowicie zasklepione brzegi otworu świadczą o tym, że zabieg trepanacji wykonany był co najmniej kilkanaście dni przed zgonem.
Kim był pochowany w dolinie Bystrej mężczyzna? Jak na ówczesne realia zaawansowany wiekowo, ułomny od urodzenia – zapewne kulał, po urazie czaszki poddany unikalnemu zabiegowi chirurgicznemu? Na domiar wszystkiego złożono go do grobu z mieczem – bronią niezwykle cenną, często dziedziczoną „z ojca na syna”, a czasami jeszcze na kolejne pokolenia. Wniosek jest jeden: nie była to osoba przeciętna – mimo ułomności musiał się cieszyć wyjątkowo okazałym szacunkiem, a jego pozycja społeczna była na tyle wyjątkowa, że zdecydowano pochować go z mieczem. Taką pozycję i takie uhonorowanie na przełomie XI i XII wieku mógł zdobyć wybitny i zasłużony wojownik, czy jak kto woli – rycerz.
Opisywany miecz z Bochotnicy, publikowany i wielokrotnie przywoływany w literaturze archeologicznej, nadal jest obiektem zainteresowań badaczy. Ich uwagę zwrócił m.in. fakt, że jego głowica była pusta w środku. Wcześniej przyjmowano, że głowice takich mieczy wykonane była z litego metalu, swoim ciężarem stanowią przeciwwagę dla ciężkiej głowni. Badania nad tym zagadnieniem trwają, a dzięki najnowszym technikom analitycznym – np. rezonansu magnetycznego – można było „zajrzeć” do wnętrza głowicy naszego miecza. Jego wyjątkowość zaowocowała faktem – informujemy o tym z dumą! – że zostanie on umieszczony na wystawie stałej powstającego Muzeum Historii Polski.
Fot. z zasobów: Muzeum Nadwiślańskie, Stowarzyszenie Curia Medievalis, Państwowe Muzeum Archeologiczne Warszawa.