Rodzinne archiwa pasjonatów Kazimierza Dolnego kryją wiele sekretów. Za sprawą pani Urszuli Kurzątkowskiej mamy wgląd w kolekcję niezwykle interesujących dokumentów i zdjęć Mieczysława Kurzątkowskiego, historyka sztuki, konserwatora i muzeologa, w latach 1998-2000 – przewodniczącego Rady Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym. Rzecz dotyczy niezwykłych wyścigów samochodowych.
Z kazimierskich Automobiliów [Mieczysława Kurzątkowskiego]
W bibliotece Automobiliów, zgromadzonej przez Mieczysława Kurzątkowskiego*, znajdują się m.in. kazimierzana – artykuły, karty pocztowe i zdjęcia. Przedstawienie trzech samochodowych imprez z okresu międzywojennego, związanych z Kazimierzem, jest jednocześnie okazją do podzielenia się fotograficznymi ujęciami miasteczka z lat 20. i 30 XX w.
Na początek opis wyjątkowego motoryzacyjnego wydarzenia. W jednym z numerów miesięcznika „Nowiny General Motors” (dystrybuowany w latach 1929-30 organ General Motors w Polsce, sp. z o.o.) ukazała się relacja z konkursu na zużycie paliwa, przeprowadzonego w dniu 5 maja 1929 roku na trasie Warszawa – Kazimierz – Warszawa. Dbałość o atrakcyjną formę sprawozdania z pewnością świadczy o wadze imprezy i jej wyników dla General Motors. Relacja koncentruje się na liczbach, kierowcach i markach, ale szczęśliwie zilustrowano ją ciekawymi zdjęciami – wśród nich i takim z podpisem „Park automobilowy w Kazimierzu” (autor tekstu i zdjęć nie podany). Dla wygody czytelników bloga odtworzono pełną treść artykułu, z zachowaniem oryginalnego zapisu.
Konkurs na zużycie paliwa
W niedzielę dnia 5 maja r. b. Automobil-Klub Polski zorganizował konkurs na oszczędność paliwa na dystansie Warszawa – Kazimierz nad Wisłą i z powrotem.
Dystans wynosił 318 klm. Startowało 13 samochodów, w czem jeden autobus poza konkursem. Warunki konkursu przewidywały podział samochodów na klasy według pojemności cylindrów. Dla każdej klasy przepisano zasadniczą wagę i minimalną średnią szybkość oraz współczynnik dla ustalenia kolejności w klasyfikacji ogólnej.
Zawody zostały rozegrane w warunkach normalnych. Droga do Kazimierza odpowiada mniej więcej normalnym bitym drogom w Polsce. Osiągnięte rezultaty są więc najzupełniej miarodajne dla polskich automobilistów. Tempo konkursu było na ogół dość szybkie – przeciętne w przybliżeniu przekraczały 40 klm. Najwyższą przeciętną wykazał nowy 6-cylindrowy Chevrolet, pomimo iż w konkursie brał udział szereg wozów europejskich, odznaczających się na ogół dużą szybkością. Osiągnięte rezultaty w tych warunkach wykazują dobitnie, że nowa „szóstka” w rękach dobrego kierowcy może osiągnąć szybkość większą od zwykłej normy turystycznej przy zużyciu bardzo niewielkiej stosunkowo ilości benzyny.
Klasyfikacja uczestniczących w konkursie samochodów uskutecznioną została w ten sposób, że ilość zużytej benzyny pomnożono przez określone dla każdej kategorji współczynniki, których wielkość zależna była od litrażu samochodu, jego ciężaru i rodzaju karoserji.
Ostateczna klasyfikacja wypadła następująco:
Kategorja C I miejsce Chevrolet, II Oldsmobile, III Buick
Kategorja D I miejsce i II – Tatra
״ E I ״ i II – Citroen
״ F I ״ Citroen – II – As
״ G I ״ Imperial – II – Praga.
Chevrolet, model „Phaeton”, litraż 3180 CCM, kierowany przez p. inż. H. Koźmiana z firmy „Elibor”, osiągnął – jakeśmy wyżej wspomnieli – przeciętną szybkość 48 klm. na godzinę, zużywając 8,13 kg. (10,9 litr.) benzyny na 100 klm.
Dobre wyniki wykazały również Oldsmobile i Buick.
Samochód Oldsmobile, kierowany przez p. Gorzelańskiego, litraż 3240 CCM, wykazał średnią szybkość 47 klm. na godzinę, zużywając 15,62 litr. benzyny.
Samochód Biuck, model Phaeton z r. 1928, kierowany przez inż. Tuszyńskiego z firmy „Elibor” wykazał średnią szybkość 45 klm. na godzinę, zużywając 15,55 litr. Benzyny.
Jak widzimy z tych rezultatów, samochody General Motors wykazały imponujące wyniki, spalając stosunkowo bardzo mało benzyny.
Analiza konkursu przy uwzględnieniu klasy samochodów wykazuje, że nowe 6-cylindrowe Chevrolety zużywają najmniej benzyny w stosunku do ilości przebytych kilometrów i szybkości. Jest to jeszcze jeden atut, który zastępcy nasi winni wykorzystać umiejętnie podczas kampanii epokowego Chevroleta.
Wśród niektórych sfer publiczności panuje przekonanie, iż nowe Chevrolety, dzięki zwiększonej ilości cylindrów pochłaniają daleko więcej benzyny. Dział reklamy General Motors w związku z powyższem zamieścił w szeregu najpoczytniejszych pism krajowych duże ogłoszenie, podając rezultaty osiągnięte przez Chevroleta podczas konkursu. Ogłoszenia te zrobiły doskonałe wrażenie.
Tak szczegółową relację z konkursu w 1929 roku zawdzięczamy niewątpliwie sukcesowi marek, związanych z produkcją koncernu General Motors. Gwoli ścisłości trzeba dodać, że w 1928 roku odbyła się pierwsza taka rywalizacja, 6 maja w Strudze pod Warszawą.
Po raz trzeci konkurs zorganizowano 4 maja 1930 roku, ponownie na trasie ze stolicy do Kazimierza. Wydarzenie zrelacjonowano w miesięczniku „Auto” (organ Automobilklubu Polski oraz Klubów Afiljowanych, nr 5, maj 1930, s. 24; autor tekstu i zdjęć nie podany), ilustrując tylko dwa zdjęciami, w tym na jednym widoczne „samochody na postoju w Kazimierzu nad Wisłą”. Jak podsumowuje sprawozdawca w 1930 roku: Trasa konkursu prowadziła podobnie jak w zeszłym roku z Warszawy do Kazimierza nad Wisłą i z powrotem, była to więc droga zupełnie typowa jak na nasze warunki: w miarę dobra, w miarę falista i przeciętnie ruchliwa. Ogólna długość przebytej trasy wynosiła 318 kilometrów […].
Niebanalną ocenę Kazimierza i jego okolic, z perspektywy automobilisty, znajdujemy w opisie wycieczki samochodowej, zorganizowanej na trasie z Warszawy do Kazimierza we wrześniu 1929 roku, zrelacjonowanej przez Zdzisława Marynowskiego** i nieznanego fotografa, a opublikowanej w „Ilustrowanym Tygodniku Samochód” (nr 52, 29 września 1929, s. 3-4). Charakter narratora – kierowcy widać po szczegółowym rozpisaniu trasy na kilometry. Uśmiech wywołują spostrzeżenia autora na temat życia i wypoczynku w Warszawie czy podsumowanie zwiedzania Kazimierza, „tego zapomnianego dziś miasta”, gdzie „zmęczony turysta ma możność wytchnienia na bardzo łądnem wybrzeżu”. Jednocześnie nie można nie docenić barwnego języka, urody wypowiedzi i zdecydowanej sympatii opowiadającego dla „okolic Warszawy”, bo tak reklamowany jest kierunek tego rekreacyjnego wyjazdu. W kopii tekstu zachowano oryginalną pisownię i ortografię.
Najstarszy port rzeczny w Polsce
Wycieczka z Warszawy do Kazimierza nad Wisłą. – Puławy. – Kazimierz i jego zabytki.
Warszawa, we wrześniu.
W prasie warszawskiej nader często porusza się przygnębiające działanie miasta na psychikę ludzką. Istotnie Warszawa jest miastem zgiełkliwem, nerowowem, w wielu dziedzinach życia słabo zorganizowana, a tem samem oddziałująca w wielu przypadkach wprost chorobliwie na swoich mieszkańców. – Trudno, to właściwość wielkiego, a raczej wciąż rozrastającego się miasta, gdzie nic jeszcze nie przybiera ostatecznego kształtu, gdzie wszystko znajduje się w stadium nieustającego rozwoju. Ba! gdzie trudno przewidzieć kres i rozmiar tego rozwoju. – W Warszawie wszystko stanowi teren do wytężonej pracy – nic nie jest przygotowane dla odpoczynku. Tak jest!
Mało kto jednak zdaje sobie z tego sprawę ile uroku przedstawiają okolice Warszawy. Najmniej może – mimo wszystko! – rozumieją to posiadacze samochodów. Tak! – Warszawa jest tak rozległa, że jeśli ktoś jeździ po niej własnym samochodem, wydaje mu się, że wykorzystuje swą maszynę do maximum.
Istotnie, ma ona dużo pracy przez tydzień, lecz nie znaczy to, by nie można było wykorzystać jeszcze w niedzielę dla celów wycieczkowych. Dali Bóg – wierzcie mi – to więcej warte, niż popołudniowe bridge lub kino.
Dla przeciętnego samochodu to fraszka – 150 km. Więc jedźmy do Kazimierza. Dobrze?
Jedziemy. – Wyjeżdżamy przez Nowy Świat, Al. 3-go Maja i Most Poniatowskiego. Tuż za mostem zjeżdżamy po prawej w dół na szosę, biegnącą wśród wiślanych łęgów, przygotowanych pod przyszłe nowe dzielnice. Wydostajemy się na ulicę Grochowską, skręcamy w prawo, i nie troszcząc się o nic jedziemy aż do Wawra, wzdłuż kolejki „Jabłonna – Karczew”. W Wawrze mijamy tor kolejowy. Następne osiedle to Miłosna. – O kilometr za Miłosną skręcamy w prawo na szosę, wiodącą do Garwolina.
Licząc od zakrętu, na 12-tym kilometrze, napotykamy we wsi Wólka szosę w prawo, wiodącą do Otwocka. Na 10-tym kilometrze od Wólki, miejscowość Kołbiel, a o 6 kilometrów dalej – w Lubicach – przejeżdżamy tor kolejowy i po 22-ch kilometrach (od Wólki) docieramy do Garwolina. Dalej mamy mniej więcej 38 kilometrów prostej drogi do miasteczka Ryki.
Za Rykami – uwaga! – po kilometrze mamy tor kolejowy, który przejeżdżamy, a za nim szosę w prawo do Dęblina. Po 10 kilometrach od zakrętu dojeżdżamy do twierdzy Dęblin, gdzie obecnie znajduje się centrum wyszkolenia wojsk lotniczych, lecz pomijając miasto, tuż za torem kolejowym, pomiędzy Ireną a Dęblinem, skręcamy w lewo i, bardzo malowniczo przeprowadzoną między fortami szosą, kierujemy się na Puławy.
Z Dęblina do Puław 23 kilometry. Jest to najbardziej malowniczy odcinek naszej drogi, gdyż szosa biegnie prawie przez cały czas po wale ochronnym wzdłuż brzegów Wisły, snującej się po prawej stronie piękną wstęgą swego nieuregulowanego, rozlewistego koryta.
Puławy. Miejscowość ta powstała w końcu XVIII w., dzięki potędze i kulturze swych ówczesnych właścicieli XX. Czartoryskich. Wielki pałac, na którym pobyt Kościuszki utrwalono marmurowa tablicą, mieścił szkołę gospodarstwa rolnego. We wspaniałym z natury, choć zaniedbanym, parku kilka mniejszych budowli – pałacyk księżnej Wirtemberskiej (z domu Czartoryskiej) wsławiona w poezji polskiej „Sybilla” i inne.
Zdążając do właściwego celu naszej wycieczki, udajemy się dalej do Kazimierza wspaniałą szosą, sadzoną po obu stronach przeszło stuletniemi topolami nadwiślańskiemi.
Okolica, wśród której położony jest Kazimierz, należy do najpiękniejszych w Polsce. Starożytny ten gród otoczony dokoła licznemi i dość stromemi wzgórzami, częstokroć porosłemi pięknem lasem, u stóp swych ma szare rozlewisko Wisły, oddzielającej go od imponujących ruin wspaniałej niegdyś siedziby Firlejów w Janowcu. – Miasteczko samo położone jest również na pagórkach poprzeżynanych wąwozami, z których, jak z waz, wykwitają kępy zieloności.
Jeszcze przed miastem napotykamy prześliczne starożytne śpichlerze, świadczące o tem, że Kazimierz kiedyś odgrywał donośną rolę w handlowem życiu Małopolski, jako potężny port rzeczny. Ślady dawnej świetności rozsiane są bogato. – Przedewszystkiem w samym rynku rzucają się w oczy przepychem swych rzeźbionych fasad dwie kamienice Przybyłów (stary ród mieszczan kazimierskich), w których dziś mieści się urząd gminny.
Przy ul. Senatorskiej znajdujemy jeszcze kamienicę zwaną „domem biskupów”, lub kamienicę Celejowską, należącą ponoć niegdyś do Sobieskiego, a dziś stanowiącą własność państwa. Jest to budowla z XVI wieku, odznaczająca się bogatą, lecz szlachetną w linji ornamentacją zewnętrzną.
Tuż przy rynku, u stóp góry zamkowej, na której zachowały się jeszcze szczątki zamku stoi kościół farny, trzeci z rzędu, stojący w tem miejscu, gdyż jak twierdzą historycy, pierwotna świątynia zbudowana była jeszcze w XI w. W obecnej formie został on odbudowany w r. 1610-13, po pożarze, jakiemu uległ kościół poprzedni w r. 1590.
Drugim kościołem, jaki się dochował w Kazimierzu Dolnym, jest kościół św. Anny, pochodzący z XVII wieku, obecnie stale zamknięty, gdyż wnętrze znajduje się w stanie nieużywalnym.
Wycieczka do Kazimierza należy do najciekawszych i najprzyjemniejszych jakie można przedsięwzięć z Warszawy. Po obejrzeniu tyle niezwykle ciekawych zabytków dawnej wielkości tego zapomnianego dziś miasta, zmęczony turysta ma możność wytchnienia na bardzo ładnem wybrzeżu, gdzie znajduje wygodną plażę kąpielową, a wieczorem (w niedzielę) koncert na „deptaku”. Obok zaś kościoła farnego znajduje się wcale przyzwoita restauracja, gdzie można się posilić.
Nakoniec trzeba dodać, że stan dróg na opisanej trasie naogół nie jest najgorszy. Na terenie województwa lubelskiego miejscami doskonały, a naogół dobry, na terenie zaś województwa warszawskiego znacznie gorszy. Przeciętna, jak na nasze stosunki, zadowalająca.
W kolekcji Automobiliów M. Kurzątkowskiego znajdują się fotografie wykonane przez osoby prywatne oraz drukowane karty pocztowe pokazujące Kazimierz, na których utrwalono, na tle architektury, auta osobowe, autobusy, samochody ciężarowe, motocykle.
Na zakończenie dwa ujęcia – fragment tablicy z polskiej encyklopedii ilustrowanej „Świat i Życie”, przeznaczonej dla młodzieży szkolnej, wydawanej w latach 1933-1936 (choć to element zbiorów pt. Automobilia, to uwagę zwraca również komentarz, dotyczący zabudowy miasteczka) oraz zdjęcie, wykonane przez właściciela kolekcji Automobiliów, który sam dokumentował interesujące go obiekty.
* Mieczysław Kurzątkowski (1932-2000), historyk sztuki, konserwator, muzeolog, w latach 1998-2000 przewodniczący Rady Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym, był miłośnikiem weteranów szos, pasjonował się rozwojem motoryzacji i historią samochodu. Zajmował się tematem nie tylko hobbistycznie; w otwartych wydawnictwach zwracał uwagę na problem zabytkowych samochodów z punktu widzenia ich prawnej ochrony.
** Zdzisław Marynowski (1897-1957), pisarz, dziennikarz, radiowiec, felietonista, społecznik, malarz-amator. Przed wojną członek Głównej Rady Programowej i kierownik działu literackiego Polskiego Radia. Po wojnie współpracował m.in. z sekcją polską Radia BBC.
[Autorka: Urszula Kurzątkowska]
A jeśli są Państwo ciekawi jak kiedyś podróżowało się do Kazimierza Dolnego, to zajrzyjcie na blog www.narynkuusiascwkazimierzu.pl do zakładki “Miasteczko”.